Pieczony kalafior
W Polsce jakoś się przyjęło, że kalafior musi być koniecznie gotowany – albo na śmierć rozgotowany, polany masłem z tartą bułką, albo w kalafiorowej zupie. Tymczasem delikwent jest bardzo smaczny na surowo, najsmaczniejszy zaś, moim zdaniem, w formie pieczonej. W asyście aromatycznych przypraw i prostego dipu sprawdzi się jako drugie śniadanie lub imprezowa przekąska.
Składniki:
- 1-2 kalafiory
- 1/2 łyżeczki soli
- płaska łyżeczka cukru lub ksylitolu
- 1/2 łyżeczki asofetidy
- płaska łyżeczka ziaren kolendry
- płaska łyżeczka ziaren fenkułu
- płaska łyżeczka płatków chili
- 1/2 łyżeczki wędzonej, słodkiej papryki
- 1/3 łyżeczki cynamonu
- 1/3 łyżeczki kurkumy
- 3 goździki
- 2 łyżki oleju
Kalafiora myjemy, dzielimy na różyczki i starannie osuszamy (to ważne, jeśli upieczemy mokry, wyjdzie zbyt miękki). Łodygi nie wyrzucamy – obieramy wierzchnią warstwę i kroimy łodygę w centymetrowej grubości plastry.
Przyprawy ucieramy w moździerzu na pył, podane wyżej proporcje wystarczą do natarcia dwóch, niewielkich kalafiorów. Do dużej miski wsypujemy przyprawy, zalewamy olejem, ręce też nacieramy olejem (kurkuma barwi palce i paznokcie, tłuszcz je przed tym zabezpieczy). Wsypujemy kalafiory i starannie nacieramy każdą różyczkę – poświęćcie kilka minut na ten masaż – to najbardziej pracochłonna część przepisu ale trzeba przyprawy równomiernie rozprowadzić po różyczkach. Nie łyżką – palcami.
Piekarnik rozgrzewamy do 200°C, z termoobiegiem. Kalafiorowe kąski rozkładamy na papierze do pieczenia – pojedynczą warstwą, z małymi odstępami między każdą sztuką. Po kwadransie przekręcamy różyczki, dopiekamy mniej więcej drugie tyle…i tyle.
Można jeść na ciepło, można na zimno – nie polecam tylko wersji prosto z lodówki – jeśli coś wam zostanie, przykryjcie ściereczką i zostawcie na blacie – nie zepsuje się przez noc. W lodówce, w pojemniku kalafiory miękną i tracą konsystencję.
Jeśli chcemy sobie kalafiora w czymś maczać, to polecam prosty dip.
Dip:
- 100g jogurtu naturalnego
- łyżka koncentratu pomidorowego
- łyżka ketchupu pikantnego
- 1/2 łyżeczki tabasco
- 1/2 łyżeczki naszej mieszanki do kalafiora, jeśli wykorzystaliśmy całą, to przyprawa curry, taka w proszku, też da radę
Weganom proponuję równie banalny sos pomidorowo ketchupowy, doprawiony curry lub naszym mixem. Wymieszajcie rzadszy przecier pomidorowy (taki z butelki lub kartonu) w proporcji 3:1 z ketchupem, przyprawami i 1/2 roztartego z solą ząbka czosnku.
Kto powiedział, że do filmu lub meczu zawsze trzeba jeść chipsy? Nawet zatwardziały „kabanosożerca” skusi się na taką pikantną i pełną smaku wege przekąskę.