Parówki wieprzowe, wędzone
Tańsze i bardziej codzienne niż te cielęce, wygrywają jednak wciąż, i to w przedbiegach, ze wszystkim, co można kupić w sklepie. Miękkie ale jędrne, z pyszną, naturalną, pękającą przy gryzieniu skórką. Zróbcie ich więcej, obdarujcie przyjaciół, rodzinę i sąsiadów. Poczujcie się niczym w PRL, częstując „spod lady” wyrobem luksusowym, niedostępnym na szeroką skalę.
Składniki (na ok.50 parówek):
- 1,5 kg szynki wieprzowej
- 1,5 kg karkówki wieprzowej lub tłustszej łopatki
- 750g tłustego podgardla
- 60g peklosoli
- szklanka wody (na oko)
- papryka słodka (3 łyżeczki)
- 2 duże ząbki czosnku
- pieprz czarny ziarnisty (łyżka)
- ziarna kolendry (1 płaska łyżka)
- ziarna gorczycy (2 płaskie łyżki)
- cebula suszona (1 łyżka)
Procedura jest taka sama jak przy wszystkich innych parówkach – kroimy mięsa w kostkę, starannie mieszamy z solą, odstawiamy do lodówki na dobę. Przyprawy rozcieramy w moździerzu, dodajemy do zmielonego raz mięsa, mięso mielimy w sumie trzykrotnie, na najdrobniejszym sicie, następnie masę wyrabiamy z zimną wodą. Nabijamy w namoczone, wypłukane z soli baranie jelita, odwieszamy na noc i wędzimy do uzyskania ładnego koloru. Tych, dla których powyższy opis jest zbyt enigmatyczny odsyłam tu – macie wszystko opisane, krok po kroku.
Parówki są na tyle cienkie, że tylko je wędzę, już nie parzę.Odgrzewamy je wrzucając na 2 minuty do wrzątku, szamiemy z ketchupem i/lub musztardą, choć są na tyle dobre, że aż żal ich smak zabijać sosami.