Naleśniki trochę inaczej
Mało mam rzeczy w lodówce (i do sklepu nie pójdę, mowy nie ma) ale na szczęście zostały mi jeszcze usmażone naleśniki. Przepis na bazowe ciasto znajdziecie tu a w tym wpisie dwie wegetariańskie, serowe wariacje na temat „naleśników nic”.
Naleśniki z serkiem kozim i rukolą
„Łyse” naleśniki podsmażamy na odrobinie oliwy na jasno złoto z obu stron, rozsmarowujemy na jeszcze gorących kozi serek, sypiemy garść rukoli i zwijamy w rulon(można jeszcze podgrzać ale tylko chwilę, żeby wam się ser nie wylał na patelnię). Posypujemy rukolą, pieprzem i…polewamy delikatnym, lipowym miodem. Dziwne? Doobre, spróbujcie! Ten zestaw doskonale sprawdzi się także na grzance podpieczonej w tosterze lub na grillowej patelni. Chrupiący, ciepły chleb, miękki serek, ostra rukola i słodki miód – to ma sens, serio.
Naleśniki z camembertem, zielonym pieprzem i żurawiną
Camembert kroimy na plastry, układamy na połowie naleśnika, posypujemy posiekanym pieprzem z zalewy (można też wziąć ser z zielonym pieprzem – taki wariant), posypujemy listkami świeżego tymianku (nie macie w doniczce na oknie, pomińcie), naleśnik składamy w kopertę i podsmażamy na jasno złoto z obu stron. Podajemy z żurawiną (domową lub sklepową, moja wersja tu). Kto powiedział, że jak camembert z żurawiną to koniecznie panierowany w bułce i jajku?
Obie propozycje są wręcz wstydliwie banalne w przygotowaniu (choć nie oczywiste)…ale jeśli usmażyliście hurtową ilość naleśników to czy trzeciego dnia nie przyda się odmiana?