Gravlax, czyli łosoś marynowany na sposób skandynawski

Polacy już jakiś czas temu rozsmakowali się w sushi, inni jadają je „służbowo”, no bo gdzie zabrać kontrahenta na biznes lunch jeśli nie na sushi? Niektórzy przekonali się do ceviche, czyli ryby marynowanej w cytrusowym soku, tak, Polacy powoli przekonują się do surowych ryb…jak to powoli? Przecież prawie wszyscy ochoczo w święta i nie tylko spożywamy surowe śledzie! Konserwowane w soli, moczone, w sałatki i inne marynaty zamieniane, ale jednak surowe. A gdyby tak zamiast łososia wędzonego zjeść łososia na surowo? I to nie w formie sushi? Zapraszam na szwedzkiego klasyka, łososia marynowanego w soli, cukrze…i dowolnych właściwie dodatkach.

Gravlax to danie bardzo stare, mające rodowód średniowieczny. Obecnie robi się go pomijając fermentację, której ryba ulegała leżąc w nadmorskim piasku, jednak podstawowy konserwant się nie zmienił – jest nim sól. W klasycznych przepisach gravlaxa przyrządza się marynując rybę w soli, cukrze i koprze – zestaw bardzo fajny, ale Czoch nie byłby sobą, gdyby go nie zmodyfikował.

Składniki:

  • 700g filetu z łososia atlantyckiego ze skórą
  • 2 łyżki soli (czubate)
  • 2 łyżki cukru (płaskie)
  • 2 łyżki posiekanego koperku
  • skórka z 1 cytryny
  • 1 łyżeczka lekko utłuczonych ziaren fenkułu
  • 1 łyżka kolorowego, świeżo mielonego pieprzu
  • 50ml metaxy ***** (koniaku, wódki)

Przygotowanie jest banalne, napiszę więc coś o składnikach. Najlepiej by było, gdyby nasz łosoś nie był hodowlany, tylko np. atlantycki. Musi też on być super świeży, wszak spożywać go będziemy na surowo. Filet kupujemy ze skórą, rybę myjemy i bardzo dokładnie osuszamy. Usuwamy długie ości, jeśli nasz płat je posiada, skórę zostawiamy.

IMG_4124

Mieszamy przyprawy w miseczce (pamiętajcie żeby wyparzyć cytrynę), nacieramy rybę od strony mięsa, polewamy w miarę równomiernie alkoholem  i…i już, teraz trzeba ją tylko przełożyć na półmisek, nakryć deską i czymś obciążyć. Polecam moździerz, garnek z zupą lub dowolny, czysty, ciężki przedmiot, który nie zniszczy się w lodówce i zapewni w miarę równomierny nacisk na całej długości ryby. IMG_4129

Teraz trzeba zadbać o to, żeby ryba nie obsychała, czyli albo owinąć konstrukcję folią spożywczą, albo tak dobrać półmisek i obciążnik (choćby drugi półmisek + odważnik) żeby ryba była całkowicie zakryta. Wstawiamy konstrukcję do lodówki i czekamy 48-72 godziny. Po pierwszej nocy warto odwinąć łososia i osuszyć dno naczynia. Zbiera się na nim woda, którą sól wyciąga z ryby, to normalne, ale wody trzeba się pozbyć, żeby spód ryby nie zrobił się galaretowaty i miękki. W sumie raz na 24 godziny warto obecność wody skontrolować.

Po 2-3 dniach gravlax jest gotowy. Wycieramy go raz jeszcze z ewentualnej wilgoci, niezbyt dokładnie otrzepujemy z nadmiaru przypraw i kroimy w cieniutkie plasterki (wykrawamy je bez skóry).

Z czym podajemy? Polecam pieczone ziemniaki (gorące, w kontraście do zimnej ryby) i prosty sos:

Sos:

  • 100ml jogurtu naturalnego
  • 50 ml majonezu
  • łyżka musztardy Dijon
  • łyżeczka soku z cytryny
  • łyżeczka sosu Worcestershire
  • pół łyżeczki mieszanki curry
  • łyżeczka posiekanego koperku
  • świeżo mielony pieprz

Proste i pyszne. Warto czekać 3 dni na tego rozpływającego się w ustach łososia, o konsystencji tego wędzonego na zimno, a o smaku…spróbujcie sami! W tym roku był to prawdziwy hit na czochowej Wigilli.

IMG_4156

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *