Fasolka z chorizo
Celowo nie nazywam tego dania fasolką po bretońsku… nie cierpię fasolki po bretońsku, tej w wydaniu z parówkami, tej zagęszczanej na kit do okien mąką, tej puszkowanej z asortymentu gotowych dań zaś nade wszystko tej z punktów gastronomicznych wzdłuż trasy. Fasola jest bardzo sycąca ale można zrobić z niej posiłek nie zalegający przez dwa dni na żołądku, taki z mnóstwem smaku i aromatu. Hiszpańska, nieco pikantna, paprykowana kiełbasa, świeże zioła i czosnek to dla niej idealni kompani.
Składniki (na 3 porcje):
- szklanka suchej, białej, dość drobnej fasoli
- 1 duża cebula lub 2 mniejsze
- 1 duży ząbek czosnku
- 1 gruby plaster wędzonego boczku
- 6-8 plastrów chorizo
- 2 duże, soczyste pomidory
- czubata łyżka koncentratu pomidorowego (zamiast pomidorów i koncentratu można użyć 500 ml przecieru pomidorowego)
- świeży majeranek (można zastąpić suszonym)
- suszony cząber
- mielona, słodka papryka
- 2 liście laurowe
- 2 ziarna ziela angielskiego
- 1 suszone chilli (można pominąć)
- sól
- pieprz
Musimy wcześniej zaplanować to danie bo fasolę należy namoczyć na noc…no chyba, że mają państwo dostęp do świeżej fasoli, tej nie suszonej ale nie jest o nią łatwo. Ziarna w sporym naczyniu (fasole spęcznieje) zalewamy ciepłą wodą na minimum 4 godziny (a najlepiej właśnie na noc). Cebulę kroimy w kostkę, pomidory sparzamy, następnie pozbawiamy skóry i pestek, czosnek siekamy, kiełbasę i boczek również kroimy w kostkę.
Potrzebujemy garnka i głębokiej patelni (lub woka). Namoczoną fasolę płuczemy, zalewamy świeżą wodą (to pomoże w neutralizacji upierdliwej, że tak powiem, przypadłości typowej po jedzeniu fasoli) i gotujemy z dodatkiem liści laurowych, 1 ząbka czosnku i papryczki chilli. Nie solimy. Na patelnię wrzucamy boczek, gdy wypuści trochę tłuszczu dorzucamy cebulę i chorizo, po około 5 minutach na średnim ogniu dokładamy czosnek i gdy całość się podsmaży posiekane pomidory i koncentrat. Gdy pomidory rozgotują się na papkę sowicie doprawiamy pieprzem, solą, porządną szczyptą cząbru, takąż słodkiej, mielonej papryki i posiekanymi listkami majeranku (płaska łyżeczka). Jeśli używaliśmy przecieru to po prostu wlewamy go na patelnię i czekamy aż się o 1/3 zredukuje. Dokładamy na patelnię odcedzoną, ugotowaną (musi być zupełnie miękka) fasolę i dusimy pod częściowym przykryciem jakieś 15-20 minut.
Danie najlepiej smakuje odgrzane dnia następnego gdy smaki idealnie się przegryzą. Niczym nie zagęszczam takiej fasolki – rośliny strączkowe genialnie chłoną wilgoć, mąka naprawdę nie jest potrzebna. Tak jak ja zmodyfikowałam klasyczną fasolkę po bretońsku państwa też zachęcam do eksperymentów: zróbcie wersję wege z cukinią (dodajcie trochę wędzonej, słodkiej papryki dla aromatu), dodajcie dużo chilli (nie tylko do wody w której gotujecie fasolę), świetna do dania będzie suszona wołowina typu beef jerky…a jak ktoś lubi to niech sobie nawet wkroi te nieszczęsne parówki 😉