Swojska zupo!

Zupa ogórkowa

Polacy niby dumni ze swojej kuchni są, we wszelkich ankietach o ulubionych smakach  „kuchnia polska” jest na wysokim miejscu ale jak podjąć znajomych to tajską krewetkową, zupą miso…no w najgorszym wypadku jakimś kremem z fikuśną grzanką. Oczywiście nie ma w tym nic złego, sama często eksperymentuję w kuchni i mnóstwo na Czochu tego typu propozycji…ale odnoszę wrażenie, że podanie znajomym żurku czy rosołu uchodzi za jakiś obciach. Kuchnia polska jest w zupy przebogata niech zatem pomidorowa czy ogórkowa nie będą tylko zamówieniem na rodzinny obiad u mamy! Czy nie miło usłyszeć: robisz tak dobrą grzybową jak moja babcia? Niezła impreza wczoraj była…ale ta ogórkowa na kaca- majstersztyk!

CZOCH w całym swoim eksperymentatorstwie i kosmopolitycznych ciągotach poleca na dziś polskie zupy-  nie te wątpliwej jakości, z zajazdu przy drodze lub szkolnej stołówki tylko najwyższej jakości perły…może trochę z lamusa…ale czy smaki z rodzinnego domu nie kojarzą nam się najlepiej?

Wyobraźmy sobie, że przyjeżdża do nas obcokrajowiec. Kombinujemy co mu w naszym mieście pokazać, jak ugościć no i…czym nakarmić. Pamiętam gdy swego czasu mój ojciec wpuścił mnie na tzw. minę zlecając oprowadzanie swoich kontrahentów po pałacu w Wilanowie. Grupa bardzo sympatycznych ale i tęgo skacowanych (po słowiańskim powitaniu) Duńczyków nauczyła się po polsku, w pierwszej kolejności słowa „ziurek” . Żurek jest rzeczywiście uniwersalnym, polskim lekiem na całe zło dnia poprzedniego, podobnie jak rosół. Każda kuchnia ma coś w stylu „chicken noodle soup” – czemu nie pokazać gościom jak to serwujemy po polsku? Węgrowi nie musimy podawać zupy gulaszowej, Francuzowi zaś cebulowej z grzanką. Znajoma znajomych, Francuzka za każdym razem przyjeżdżała do Polski samochodem i za każdym razem wyjeżdżała z kilkoma łubiankami grzybów. Po co wozisz grzyby do Francji? U nas nikt tego nie zbiera a grzyby dostępne w sklepach mają horrendalne ceny – brzmiała odpowiedź. Poczęstujmy Francuza grzybową, bo czemu nie? Przez dwa tygodnie w Paryżu przerobiliśmy chyba wszystkie, co popularniejsze kuchnie. Mając ochotę na polski smak zadowoliliśmy się w końcu kuchnią rosyjską…bo polska knajpa była na głucho zamknięta.

Kapuśniak

Bardzo mnie cieszy polska gwiazdka Michelin. Oczywiście pan Wojciech Amaro polską kuchnię przetwarza nowocześnie i po mistrzowsku ale czy my, we własnych domach nie możemy pokazać czasem narodowej dumy? Niemiec z chęcią zje taki np. kapuśniak, w końcu akurat naszych sąsiadów do potraw z kiszonej kapusty przekonywać nie trzeba. Czerwony barszcz, po wycieczce w mroźny dzień – jest coś lepszego aby pokazać nasze kulinarne bogactwo?

Moje domowe obiady, przynoszone do pracy cieszą się zawsze sporym zainteresowaniem. Co masz dzisiaj, mogę spróbować? Przyniosłam sobie w słoju ogórkową do odgrzania: co tak banalnie dziś? Co banalnie, jak banalnie? Krem z pomidorów czy minestrone wcale nie są banalne, prawda? A jeśli nazwiemy je jarzynową i pomidorową to co, tracą urok? Bez kompleksów bo z takim podejściem polskie restauracje na świecie będą gościć tylko emigrantów, stęsknionych za smakiem rodzinnego domu. Przestańcie zapraszać Włochów do naszych pizzerii, znajomych ze Stanów na burgery. Pokażmy im coś innego a może zasmakują w tym niczym przytoczeni wyżej Duńczycy w żurku?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *