Śmietanoid
W dzisiejszych czasach wolnego rynku i szerokiej dostępności produktów paradoksalnie coraz trudniej trafić na śmietanę bez dodatków. Apeluję zatem- czytajmy etykiety!
Wielkie koncerny dodadzą nam do kubka coś extra- mączkę chleba świętojańskiego, gumę guar lub obie te substancje. Nie twierdzę, że od takiej śmietany wyrośnie nam róg na czole bo to są normalne zagęstniki, ale ja po pierwsze czuję ten mączny posmak, po drugie jeśli kwaśna śmietana ma być gęsta to niech wynika to z prawidłowego procesu produkcji a nie z dodatków doń. Wspierajmy lokalne mleczarnie, kupujmy „po bożemu” robione produkty. Nie dajmy się jednak hasłom i opakowaniom bo np. zapakowany w szklany słoik z papierowym kapturkiem, przynoszącym skojarzenia z babcinymi powidłami i wiejskim jedzeniem drogi (bo zapakowany w szkło) produkt też ma zagęstniki. Z drugiej strony w popularnym dyskoncie rodem z Niemiec znajdziemy tanią ale dobrą, prawdziwą śmietanę.
Czytanie etykiet to nasza jedyna broń bo tylko na etapie składu producent nie może ściemniać.
Pal jednak licho gumę i mączkę- w działce śmietanowej znajdziemy lepsze kurioza. Idzie sobie zagorzały wegetarianin do sklepu, kupuje śmietanę i niczego nie świadomy zjadą z nią np. truskawki a w składzie na opakowaniu co? Żelatyna wieprzowa – nic w niej trującego ani złego, ale co robi w śmietanie?
Moim osobistym hitem jest jednak rzeczony „śmietanoid”. Produkt nazywa się formalnie: ukwaszona emulsja tłuszczowa. Skład: maślanka, tłuszcze roślinne 18%, mleko w proszku, śmietanka (uwaga 1%), emulgatory E 471, stabilizatory E 1442, E 410, barwnik E 160a (ii) i aromat identyczny z naturalnym. Przepraszam, co to ma być? Gdyby jeszcze, jak w przypadku produktu znanego producenta margaryn, od razu było wiadomo, że mamy do czynienia z wynalazkiem…ale nie, produkt do złudzenia przypomina śmietanę, tylko słowa „śmietana” brak- bo być go nie może. Produkt zwrócił moją uwagę w sklepie tylko wyjątkowo okazyjną ceną ale…dziękuję, nie skorzystam z okazji.