Pikantne papryki faszerowane ryżem
Wegetariańska propozycja obiadowo- przystawkowa (w zależności od rozmiaru porcji). Kremowy, sycący, ryżowo serowy farsz, z nutą suszonych pomidorów, duszonej cebuli, kurkumy i wędzonej papryki, zapieczony w paprykowych łódeczkach, do tego prosty sos pomidorowy i rukola.
Składniki:
- 2 czerwone, podłużne papryki
- 250g ugotowanego, białego ryżu
- 1 duża szalotka
- 4 suszone pomidory w oleju
- 1 ząbek czosnku
- 100g śmietankowego serka kanapkowego
- 50g parmezanu
- łyżeczka suszonego chilli
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- 1/2 łyżeczki wędzonej, słodkiej papryki
- 1/3 łyżeczki kurkumy
- sól, pieprz
Do tego dania najlepszy jest ryż w wczorajszego obiadu, czyli ugotowany i całkowicie zimny (najlepiej wprost z lodówki). Jeśli nie macie takowego, to danie od ugotowania ryżu zaczynamy. Aby uzyskać ok 250g ryżu ugotowanego, należy wziąć 100g ryżu suchego. Ryż gotujemy na sypko i dajemy mu całkowicie wystygnąć.
Szalotkę kroimy w drobną kostkę, podsmażamy na łyżce oleju (polecam olej spod suszonych pomidorów). Gdy cebula złapie nieco koloru dorzucamy drobno posiekane, suszone pomidory i przyprawy. Ja używam tureckiej, suszonej i mielonej z solą ostrej papryki, ale świetnie się nadadzą płatki chilli, pieprz cayenne czy koreańska papryka gochugaru. Możecie też użyć świeżych, bardzo drobno posiekanych papryczek. Chilli na patelni, czas na kurkumę (nie przesadzamy, zbyt duża dawka sprawi, że danie będzie gorzkie) i wędzoną paprykę. Czy można użyć papryki słodkiej zamiast? No niby można, ale… wędzona nutka jest wisienką na torcie tego dania. Naprawdę, to już nie te czasy, że trzeba było kupić całą puszkę tej przyprawy ( i człowiek mało gotujący zostawał z tą puszką, jak Himilsbach z angielskim). Wędzona papryka jest obecnie bez problemu dostępna w małych saszetkach, w każdym, większym supermarkecie.
Gdy przyprawy podgrzeją się w cebulowo pomidorowym oleju, wrzucamy ryż.
Czemu się tak uczepiłam, że ma być zimny? Jeśli wrzucicie ciepły, to otrzymacie kleistą, przywierającą do dna breję – żadnej wersji ryżu smażonego nie przyrządzamy z ciepłego, przed chwilą ugotowanego.
Ja ryżu nigdy nie solę podczas gotowania więc teraz doprawiam ten na patelni sowicie. Mieszamy starannie, żeby ryż dobrze połączył się z paprykami i kurkumą oraz równomiernie osolił. Zestawiamy patelnię z ognia. Do ciepłego ryżu wciskamy ząbek czosnku, dorzucamy posiekaną natkę, starty parmezan i serek. Mieszamy.
Papryki rozcinamy, usuwamy pestki i białe błonki, wnętrza papryk oprószamy lekko solą i pieprzem, nakładamy farsz. Można papryki posypać jeszcze odrobiną parmezanu (lub mozzarelli, jeśli wolicie, żeby ser się ciągnął).
Poza paprykami nie ma w daniu elementów surowych, zatem czas pieczenia zależy de facto od tego, jak miękkie i upieczone papryki lubicie. Ja wstawiam je na 15 minut (naczynie przykryte) do pieca nagrzanego do 190°C. Po kwadransie dopiekam jeszcze 5 minut bez przykrycia – wszystko jest ciepłe a papryki wciąż jeszcze lekko chrupiące. Jeśli wolicie bardziej miękkie, potrzymajcie je pod przykryciem dłużej (nawet 30 minut).
Danie serwujemy z bazowym sosem pomidorowym (u mnie oczywiście pikantnym). Dobrze też komponuje się z paprykami sos sriracha, wymieszany 1:1 z rzadkim przecierem pomidorowym.
Jak biegam teraz po lesie to widze, ze las robi sie powoli jesienny: zolty, brazowy, pomaranczowy no i liliowy od wrzosow. Uwielbiam wstac wczesnie rano i pobiegac w lesie w takim cudnym towarzystwie. Na straganach tez zrobilo sie juz jesiennie bo sa juz piekne dynie, papryki w roznych wersjach i kolorach i cale mnostwo innych warzyw i owocow. Az oczy ciesza takie widoki. Szykuje sie do zrobienia domowego ketchupu. Przepisem oczywiscie sie podziele J