Krem orzechowo daktylowy z kakao
Wszyscy zachwycają się pewnym słodkim, orzechowym wyrobem ze słoika. Ów krem ma być lekarstwem na wszelką damską chandrę, producent w reklamach sugeruje wręcz, że to pożywne śniadanie dla dzieci. Zaś w składzie tego (nie powiem, smacznego, choć słodkiego do mdłości) cudu ledwie 13% orzechów, na pierwszym miejscu biały cukier, na drugim olej roślinny (jaki?). Postanowiłam zrobić zdrowszą i wegańską alternatywę. Owszem, też będzie kaloryczna, bo orzechy są kaloryczne, ale orzechów będzie mnóstwo, cały cukier pochodzić będzie z owoców, a wanilia będzie prawdziwa. Smak całości zaś, nieco bardziej wyrafinowany i złożony, dzięki kawie.
Składniki:
- 200g orzechów laskowych
- 250ml kawy
- 20 suszonych daktyli
- 1/2 łyżeczki pasty waniliowej
- 3 łyżki mleka kokosowego
- płaska łyżka kakao
- szczypta soli
Wstawiamy w ekspresie dużą, nie przesadnie mocną, kawę. Gorącym naparem zalewamy pozbawione pestek daktyle. Podgrzewamy kilka minut na małym ogniu, aż powstanie gęsta pasta. Orzechy podprażamy w piekarniku lub na suchej patelni (uważajcie, żeby nie przypalić), przesypujemy w ścierkę i masujemy zawiniątko, żeby usunąć skórki.
Całkowicie ostudzone orzechy miksujemy na mąkę, dodajemy kakao, kawowo daktylową pastę, wanilię i sól. Miksujemy długo, aż do nagrzania się silnika robota. Gdy nasz sprzęt naprawdę nie będzie już dawał rady, rozcieńczamy masę mlekiem kokosowym. Dodawajcie go po łyżce – krem ma być gęsty, i jak sama nazwa wskazuje – kremowy. Gotowe!
Kremem przekładamy klasyczne, gotowe wafle, tworząc pischingery, można nim też smarować cienkie wafle ryżowe, lub po prostu kanapki.
Kawę możecie zastąpić wodą, jeśli krem ma być dla najmłodszych, można też użyć kawy bezkofeinowej, żeby nie tracić tej specyficznej, aromatycznej nutki, której woda nam nie da.
Bardzo dobra kombinacja z kawą!