Grillowany łosoś z ziołowo – cytrynowym masłem
Łososiowi z grilla właściwie wystarczyłyby oliwa, sól i pieprz. Można jednak pokusić się o aromatyczne, choć nie przytłaczające tej królewskiej ryby, dodatki. Świeżość ziół i cytryny + maślana nuta to idealni kompani dla różowego, soczystego mięsa. Dajcie już spokój karkówce – czas na rybę!
Składniki (na 10 -12 porcji):
- 2 duże filety z łososia
- 100g masła
- łyżka oliwy
- łyżeczka sosu rybnego (lub jasnego, sojowego)
- 2 ząbki czosnku
- łyżeczka posiekanej natki kolendry
- łyżka posiekanej natki pietruszki
- łyżeczka posiekanego, świeżego cząbru
- łyżka soku z cytryny
- sól, pieprz
Miałam kupić zgrabne filety lub dzwonka i podzielić na porcje – po sztuce, dla każdej z osób. Gdy jednak zobaczyłam tego pana pomyślałam, że pokuszę się o upieczenie łososia w całości. Widoczna na foto ryba ważyła prawie 3,5kg…i niestety, mimo najszczerszych chęci nie zmieściła się na grillu.
Pan łosoś został wobec tego zdekapitowany i wyfiletowany. Stronę ze skórą natarłam oliwą i posypałam grubą solą, odstawiłam na bok. Grill się rozpala, łosoś odpoczywa – czas na masło.
Jak zrobić ziołowe masło? Sprawa jest prosta: bierzemy pół kostki bardzo miękkiego (będzie łatwiej inkorporować do niego składniki) masła, wyciskamy doń cytrynę, dolewamy sos rybny (nie za dużo – jest bardzo mocny w smaku). Mieszamy aż do powstania gładkiej emulsji, dodajemy posiekany czosnek, doprawiamy pieprzem i ziołami.
Ja użyłam nieco cząbru i kolendry oraz zdecydowanie więcej pietruszki – możecie użyć tylko pietruszki, pietruszki z tymiankiem lub z oregano. Z rozmarynem i miętą mariaż też będzie udany – pamiętajmy tylko, że są to zioła bardzo mocne, należy ich dać w proporcji nieco mniej. Bardziej orientalny charakter nada łososiowi limonka i kolendra, nieco bardziej swojski cytryna i pietruszka właśnie. Dla zaostrzenia smaku można również dodać nieco drobno posiekanego chilli. Kombinujcie z aromatyzowaniem masła – możecie z powodzeniem użyć całej kostki – smarowidło będzie idealne do grzanek czy pieczonych ziemniaków.
Grillujemy! Żar nie powinien być za mocny – łososia pieczemy ze skórą, przez większość czasu trzymamy nad węglami właśnie „izolowaną” stroną ku gorącu – jeśli grill za bardzo da czadu, skórka (najlepsza część) długo poddawana działaniu zbyt wysokiej temperatury zwyczajnie się spali. Kładziemy nasze natarte solą i oliwą filety na kratce, stronę z mięsem smarujemy aromatyzowanym masłem i lekko oprószamy solą.
Nie grilluję na tacce – z łososia praktycznie nic nie kapie (nie układajcie masła przy samych brzegach), ogień nie jest ostry…no i przecież zależy nam na chrupiącej skórce.
Gdy łosoś się zetnie mniej więcej do połowy wysokości fileta, przerzucamy go dosłownie na 2 minuty na stronę bez skóry. Skoro ryba leży teraz skórą do góry, to oddzielamy rzeczoną, wrzucamy na grill „mokrą’ stroną i dopiekamy aż zrobi się chrupiąca. W oczekiwaniu na ten moment (potrwa dłużej niż dopiekanie się łososia z drugiej strony) dzielimy naszą ugrillowaną rybę na porcje, podajemy z cząstkami cytryny i resztą ziołowego masła. Nie zapomnijcie ułamać chipsa ze skórki dla każdego.
Apeluję o nie przetrzymywanie łososia na grillu w nieskończoność – mięso ma być soczyste, w środku ledwo ścięte. Nie jesteście pewni czy już przerzucać? Weźcie widelec i spróbujcie oddzielić kawałek mięsa na brzegu, przy skórce. Jeśli odchodzi płatkami – jest gotowa.
Do łososia genialnie pasują pieczone ziemniaki i lekka sałata z podstawowym winegretem (oliwa, sok z cytryny, sól, pieprz). Doskonałe będą też ogórki – czy to w postaci klasycznej mizerii czy tzatzików, bądź też po prostu kawałków ogórka wymieszanych z sosem czosnkowym. Bardzo ambitni, gotowi powierzyć pilnowanie ryby na grillu osobom postronnym, mogą także podać łososia z risotto z groszkiem i miętą – to propozycja bardziej na „bankiet pod chmurką” niż rustykalną biesiadę 😉
Czoch nie wyrzuca jedzenia: z kręgosłupa, głowy i ogona zrobiłam rybny bulion, podstawę lekko pomidorowej, łososiowej zupy…ta pojawi się wkrótce.