Chilli con carne
Jedna z najlepszych potraw, które można podać w środku nocy. Robiłam je w swojej kuchni wielokrotnie, robiłam też w warunkach polowych, na działce, w cudzej kuchni o 4 nad ranem – sycące, pikantne, o bogatym, wielowarstwowym smaku.
Składniki:
- 300g mielonej wołowiny
- 1 duża cebula
- łyżeczka kolendry, kminu, 1 ziele, 1 goździk, 1 suszone chilli
- 2 liście laurowe
- 1 i 1/2 puszki pomidorów (600g)
- 3 chilli chipotles wraz z sosem
- puszka czerwonej fasoli -400ml
- 2 -3 łyżki kukurydzy (opcja)
- kawałek gorzkiej czekolady (1 kostka)
- sól, pieprz, słodka wędzona papryka
- mała laska cynamonu
- łyżka ketchupu
Chilli con carne jest jak bigos lub sos boloński – im dłużej się gotuje i im częściej odgrzewa tym jest lepsze. Podobnie jak z sosem bolońskim czy bigosem warto zdublować proporcje i część zamrozić – zyskamy czasochłonny obiad w kilka minut. Na chilli używam nie do końca chudej wołowiny np. pręgi, łopatki – kawałków, które mają trochę kolagenu i fajnie zmiękną przy długim duszeniu. Kupując pręgę pamiętajcie że nawet połowę masy kawałka mogą stanowić kość i błony (świetne na rosół). Oczyszczone mięso mielimy (możemy też pokroić w kostkę i mieć bardziej gulasz niż farsz). W woku lub głębokiej patelni (to jest danie jednogarnkowe) podsmażamy na oleju pokrojoną w kostkę cebulę, gdy zacznie się rumienić zwiększamy ogień i dodajemy mięso oraz utarte w moździerzu: kmin, kolendrę, ziele, goździka i suszone chilli. Gdy mięso się zrumieni dodajemy liście laurowe i kawałek kory cynamonu, zalewamy pomidorami z puszki zmiksowanymi z chilli chipotle, można dodać je w całości (i tak się rozpadną) ale ja lubię zmiksować. Można też dodać przecieru z kartonu/butelki (750ml). Dolewamy mniej więcej taką samą objętość wody – ja wodą wypłukuję resztki z puszki i z naczynia w którym miksowałam. Szczypta soli, pieprzu i wędzonej, słodkiej papryki, czekamy aż nasza „zupa” się zagotuje, zmniejszamy ogień radykalnie i mamy minimum godzinę świętego spokoju.
Po minimum 30 a najlepiej 90 minutach próbujemy, doprawiamy łyżką ketchupu, ew. solą i pieprzem, dodajemy (niekoniecznie) 3 łyżki kukurydzy z puszki i po 5 minutach wypłukaną z zalewy czerwoną fasolę. Delikatnie mieszamy i gotujemy jeszcze ze 2-3 minuty. Czas na tajny składnik: 1 kostka gorzkiej (minimum 70%) czekolady i zestawiamy z ognia. Mieszamy czekoladę z resztą potrawy, żeby się rozpuściła w gorącym sosie, przykrywamy na chwilę i serwujemy…a najlepiej studzimy, wrzucamy do lodówki i odgrzewamy następnego dnia.
Metod serwowania jest wiele. Może to być zupa/gulasz – wystarczy łyżeczka kwaśnej śmietany na wierzch i kilka nachosów. Można farsz wsadzić w podgrzaną tortillę, posypać serem i chwilę zapiec, podać ze śmietaną/jogurtem, natką kolendry i ostrym sosem. Można też, jak wspomniałam pokroić mięso w kostkę, dodać nieco bulionu i jeszcze trochę przecieru pomidorowego – mamy rodzaj zupy gulaszowej. Jedna uwaga – nie dodawajcie fasoli zbyt wcześnie bo się rozpadnie (mowa o fasoli z puszki).
Jeśli używacie świeżego chilli to podsmażamy je wraz z cebulą, a żeby zyskać dymny posmak po prostu dodajemy więcej wędzonej papryki (tak z pół łyżeczki). Może się okazać, że będziecie potrzebować nieco więcej pomidorów (np. łyżeczka koncentratu) lub ketchupu (chipotles są w sosie pomidorowym). Poszukajcie tych papryczek w sklepach typu kuchnie świata – nawet otwarte długo pożyją w lodówce (tylko przełóżcie je do słoika, nie trzymajcie otwartych w puszce). To jest przepis na niezbyt ostre chilli. Fani ostrego jedzenia nie powinni się krępować przy dozowaniu chipotles – 4 lub 5 a dla wariatów nawet 6 (wraz z pikantnym sosem).